Srebrne pociągi w Kędzierzynie?

Srebrne pociągi w Kędzierzynie?

Wielu z nas słyszało o tzw. „Złotym Pociągu”, ale niewiele z nas wie, iż zaraz po wojnie zostało powołane Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych we Wrocławiu. Jego zadaniem było odnajdywanie na tzw. Ziemiach Odzyskanych ukrytych dzieł sztuki, archiwaliów, podziemi, maszyn, urządzeń oraz skarbców. Co udało im się odnaleźć w naszym powiecie?

W Lipcu 1946 roku w Ministerstwie Przemysłu powołano komórkę „Akcja Rozbrajania Linii Odry”. Zbierała ona informacje o ukrytych obiektach, weryfikowała je i zwoziła ewentualne remanenty. Raporty wykonane w ramach ARLO posłużyły powołanemu nieco później w lutym 1948r. Przedsiębiorstwu Poszukiwań Terenowych we Wrocławiu jako baza wyjściowa do prac terenowych. Jednym z obszarów zainteresowań PPT były tereny byłych zakładów chemicznych w Blachowni Śląskiej, Kędzierzynie oraz ich okolice.

„Krowy rozminowywują teren”

W jednym z pierwszych sprawozdań ARLO z dn. 9 sierpnia 1946r. czytamy informacje przekazane przez inż. Jagoszewskiego, z których wynika istnienie podziemnych zbiorników benzyny obok  naziemnych fabryk benzyny syntetycznej oraz podziemne przejście przez Odrę w Koźlu. Dyrektor Zakładów Chemicznych Blachownia stwierdza istnienie budynków przemysłowych z 3 – 4 kondygnacjami w głąb ziemi, częściowo zatopionymi. Inż. Kulig informuje już o podziemnych halach o długości 8 km. Przekazuje on również informacje zasłyszane od ludności cywilnej. Pierwszą informacją jest obecność samochodów w pobliskich lasach odnotowana na zdjęciach lotniczych. Drugą jest opowiadanie o 18 pociągach z żywnością, które przyjechały do Kędzierzyna 3 dni przed wycofaniem się Niemców za Odrę. Jednak nikt nie zauważył, aby rzeczone pociągi zawróciły. Kolejną informacją jest podjęta przez wojska radzieckie próba rozminowywania terenu przez przegonienie stada 1000 krów przez pola minowe w okolicznych lasach wiosną 1946 roku, która zakończyła się bezskutecznie. Mjr. Roczniak informuje o istnieniu kominów  ( wentylacyjne?) przy szosie. Sprawozdanie wspomina jeszcze o budowie w Blachowni podziemnego rurociągu służącego do przepompowywania benzyny w stronę lasu.

Konkluzja sprawozdania ARLO

Inż. Mazur – Delegat Ministerstwa Przemysłu w Gliwicach w swoim raporcie zauważa, iż sprawdzenie wszystkich informacji zajęło by mu około 3 – ech tygodni aby spenetrować rejon Kędzierzyna – Blachowni. Ogrom otaczających zakłady lasów również zwiększa czas ewentualnego penetrowania okolicy fabryk. Dodatkowo koszty operacji np. wypompowywania wody również zniechęcają do dalszej eksploracji. Jednak największy problem z jakim boryka się Delegat MP jest ujęty w tym stwierdzeniu: „Jakkolwiek żaden z informatorów nie potrafił mi udzielić konkretnych informacji na temat obiektów podziemnych, uderzająca jest powszechność mniemania o ich istnieniu.” I dodaje w sprawozdaniu końcowym: „Udzielone mi informacje były łańcuchem coraz bardziej wyolbrzymionych pogłosek, przy czym inicjatorów ich niepodobna było dociec, bądź też, że pozory brano za rzeczywistość, nadając im całkowicie fałszywe znaczenie.”

Schrony przeciwlotnicze

Kędzierzyńskie i blachowiańskie schrony również były obiektem zainteresowań eksploratorów.  Kpt. Mieczysław Ozga w sprawozdaniu z dn.7.04.1947r.  donosi o istnieniu 30 obiektów na terenie Blachowni i 13 na terenie Kędzierzyna. Opisuje je jako „Bunkry żelazobetonowe o grubości 2,5 m [ ściany – przyp. autora], długości 50 m, szerokości 8 m”.  Inspektor zaznacza, iż wszystkie 43 obiekty odwiedził i jedyne co w nich znalazł to zniszczone meble i zdekompletowane maszyny służące do wentylacji oraz puste pomieszczenia. Wykluczył tym samym pogłoskę o zaminowanym bunkrze, w którym miały się znajdować lekarstwa i narzędzia chirurgiczne. Następnie zwraca uwagę na rozległy obszar byłych obozów pracy otaczających zakłady i niemożności spenetrowania obszaru przez jedną osobę. Wraz z Obywatelem Czyżewskim zbadał on jednak tajemniczy i opustoszały zameczek ks. Hohenlohe mieszczący się w lesie między Zakładami Blachowni i Kędzierzyna. Jedyne co zastali to rozkopane całkowicie piwnice.

Wysiłki Inspektorów

Kapitan nie ustawał w wysiłkach i powoli odnajdywał pozostałości. Pierwszym znaleziskiem były działa artyleryjskie i reflektory w okolicy wsi Lubieszów. W Starej Kuźni znalazł bunkier ze spalonymi dokumentami w tym planami zakładów. W Dziergowicach dowiedział się o wywożeniu z terenów zakładów sprzętów i dokumentacji poza ich obręb do okolicznych miejscowości. Podjęto wypompowanie wody z budynku 230 na terenie Zakładów Chemicznych Blachownia bez spodziewanego efektu. Po wypompowaniu 6 m wody odsłoniły się puste pomieszczenia bez maszyn, a informacje o niższych kondygnacjach okazały się po prostu fałszywe. Również poszukiwania zakopanych „legendarnych” 92 kg rtęci obok schronu C- 7 zakładów kędzierzyńskich przez francuskiego robotnika jako akt sabotażu nie powiodły się.  Pomimo dokładnego planu sytuacyjnego i relacji przesłanej przez Ambasadę Francji nie odnaleziono składowiska ukrytego pod ziemią.  Jedyne co udało się „odnaleźć” to zakopane w ziemi 5000 m przewodu miedzianego biegnącego z zakładów blachowniańskich w kierunku Rudzińca oraz 2 szpule – każda po 500 m kabla telefonicznego w okolicy Ortowic.

Gdzie są tajemnice pochowane?

Każdy z nas lubi sensacyjne odkrycia, zwłaszcza jeśli dotyczą naszego miejsca zamieszkania. Ta bliskość jeszcze bardziej nas ekscytuje bo przecież „ ja tutaj mieszkam i nic o tym nie wiedziałem!”. Nie dziwi już chyba nikogo legenda „Złotego Pociągu”. My możemy pochwalić się aż „18-toma pociągami”, „8-mio kilometrowymi podziemnymi zbiornikami na paliwo” czy wręcz „innowacyjnym rozminowywaniem lasu” tylko jak się okazuje zabraknie nam do tego wskazania świadków!

Jednak pozostają nam archiwa i to co w nich jest przechowywane z tego co ocalało. Można znaleźć dokumentację dotyczącą rozbudowy miejskiej Kędzierzyna czy też naszych zakładów chemicznych. Nie są to kompletne opisy, ale na pewno teczki z dokumentacją dają nam pewny wgląd w realia tamtych czasów. Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych już w latach powojennych sprawdziło „Legendy Gór Sowich” oraz domniemane „ukryte podziemia fabryk” Kędzierzyna i Blachowni. Legendy jednak  żyją.

Marcin Kopytko